Drugiego dnia po szybkim śniadaniu wyruszamy ze Studzionek, w stronę Runka i Lubania. Po drodze podziwiamy piękny widok na Tatry. Początkowo szlak prowadzi przez zabudowania przysiółka, by po chwili znów wprowadzić nas do lasu. Szybko osiągamy Kotelnice, a później Runek i po dłuższym, stosunkowo płaskim odcinku dochodzimy do słynnego podejścia na Lubań. Przed nami 500m odcinek, na którym mamy do pokonania prawie 200m przewyższenia.
Podejście pod Lubań. Niestety aparat je wypłaszczył |
Pokonujemy to podejście z niemałym trudem i szczęśliwi stajemy na szczycie Lubania, z którego roztacza się piękny widok. Dodatkowo podbudowuje nas na duchu myśl, że od tej pory już tylko będziemy schodzić aż do samego Krościenka. Na szczycie zbudowany jest ołtarz z krzyżem polowym i tablica ze słowami Jana Pawła II "Gorce bardzo kochałem, a na Lubaniu byłem wiele razy", a pod szczytem w sezonie letnim działa baza namiotowa. Baza jest położona w pięknym miejscu, ale szczerze powiedziawszy myślałem, że będzie to coś więcej poza zdezelowaną wiatą i ogrodzeniem w podobnym stanie.
Ołtarz na szycie Lubania |
Po krótkim postoju na szczycie zaczynamy wreszcie schodzić. Szlak znów prowadzi głownie przez las, niestety ten odcinek jest beznadziejnie oznakowany, tak że na kilku rozwidleniach tracimy czas na poszukiwanie znaków, a raz musimy skorzystać z pomocy gościa jeżdżącego quadem. Dawno już nie szedłem tak fatalnie oznakowanym szlakiem. Im niżej schodzimy, tym polany zdarzają się coraz częściej, aż wreszcie idziemy wśród łąk, aż w końcu dostrzegamy Krościenko.
Zatrzymujemy się na jednej z łąk na obiad, podczas którego pałaszujemy amerykańskie MRE. Po dłuższej przerwie i ciężkich pierwszych krokach, schodzimy dalej do Krościenka, które osiągamy o 13:24, akurat żeby oglądnąć odjeżdżający nam z przed nosa autobus do Krakowa. Czekając na następny, który jest za godzinę, umilamy sobie czas w pełni zasłużonym piwem i snuciem planów na następne wyjazdy.
Podsumowując ten odcinek Głównego Szlaku Beskidzkiego muszę stwierdzić, że wybraliśmy optymalny kierunek przejścia (podejścia od strony Krościenka są mordercze), decyzja o noclegu w Studzionkach była trafna, ale sam szlak jest dosyć monotonny i prowadzi głównie w lesie, osobą o słabszej kondycji polecam podzielić przejście na 3 dni.
Komentarze
Prześlij komentarz