Biwak na Suchej Polanie

Tym razem trochę inaczej, bo szliśmy w góry nie w celu przejścia jakiegoś szlaku czy zdobycia konkretnego szczytu tylko wyszliśmy, by się w górach przespać.

 


Ale zacznijmy od początku. Już dawno ze znajomym (nazwijmy go Pączuch) chcieliśmy spróbować biwaku w górach w temperaturze poniżej 5 stopni. W połowie listopada trafiła się ku temu szansa. Wybraliśmy się w miejsce mi dobrze znane, czyli na Suchą Polanę w Beskidzie Wyspowym. Padło na tą lokalizację, ponieważ jest dość blisko Krakowa, nie ma długiego podejścia (1h), jest tam wiata która chociaż częściowo chroni od ewentualnego deszczu, plus wyznaczono tam miejsce na ognisko.

 

W pewną listopadową sobotę wyjechaliśmy wczesnym popołudniem z Krakowa do Poręby. Samochód zostawiliśmy pod kościołem i spokojnie wyszliśmy w góry. Na przełęcz doszliśmy już niestety po zmroku. Na szczęście bez problemu znaleźliśmy drewno na ognisko i w świetle czołówek rozłożyliśmy bagaże. Potem upiekliśmy kiełbaski, posiedzieliśmy aż ogień wygasł i dość wcześnie poszliśmy spać. 

Naszym głównym celem podczas tego wypadu był test śpiworów jakie posiadamy, dlatego teraz kilka słów o tym.  Zaczynając od warunków w jakich spaliśmy - przez całą noc na przełęczy mocno wiało, ale temperatura pozostała na plusie, nie padało i byliśmy dobrze odizolowani od podłoża. 

Ja osobiście spałem w starym (lata 80) śpiworze puchowym mojego taty i wyspałem się za wszystkie czasy. Jako jedyny położyłem się tylko w bieliźnie termoaktywnej i było mi bardzo ciepło. 

Moja Siostra spała w połączeniu śpiworów Fjord Nansen Troms (komfort -5, extremum -22) i Fjord Nansen Fimark (komfort do +4, extremum -10)  plus została w ubraniu. Śpiwory mają około 5-6 lat. Mimo dość solidnej izolacji termicznej, kilka razy w nocy budziła się z zimna. 

Największym zaskoczeniem był Pączuch, który spał w całkiem nowym zimowym śpiworze Helsport Sarek Winter (komfort -10, extremum -27). Worek ten jako jedyny był badany według normy EN 13537, więc teoretycznie był najsolidniejszy. Ponadto Pączuch do snu został we wszystkim w czym przyszedł, łącznie z kurtką membranową. Mimo to najbardziej narzekał na nocny chłód.

Wyniki naszego testu nie są bardzo miarodajne i jednoznaczne, bo dochodzą indywidualne preferencje, różne wystawienie na wiatr itp. Niemniej jednak porównując komfort spania w puchu ze śpiworami  syntetycznymi, puch wygrał tym razem i to znacznie. Dodatkowo należy zaznaczyć, że jest to dość archaiczna mumia - bez listwy termicznej chroniącej zamek i bez kołnierza. Dodatkowo trwałość naturalnego wypełnienia jest nieporównywalna, worek taty jest starszy niż ja, a mimo to spadek komfortu jest znacznie mniejszy niż w moim 10-letnim syntetyku. 

Wracając teraz do samego wyjazdu. Po późnym śniadaniu powoli zaczęliśmy zbierać się do domu. Zeszliśmy tą samą drogą, która wychodziliśmy i po odczekaniu połowy mszy na odblokowanie naszego auta, wróciliśmy do domu tuż przed niedzielnym obiadem.  

Wschód słońca

Wyjazd mimo, że krótki był bardzo udany. Miło spędziliśmy czas, przetestowaliśmy sprzęt i spędziliśmy noc na łonie natury.

     

Komentarze

  1. Ja już za sobą mam spanie w syntetykach, bo puch jest nieporównywalnie lepszy. Mimo, że droższy, to trwalszy. Co sam zauważyłeś :)

    Co do Pączucha, to bym powiedział, że nie zaskoczyło mnie, że narzekał na chłód, nawet w tym śpiworze. Był po prostu za grubo ubrany, a już kurtka membranowa zupełnie przeszkadza w nagrzaniu śpiwora. Generalnie zasada jest taka, że czym mniej na sobie, tym lepiej. Sama bielizna termoaktywna w zupełności wystarczy i będzie to lepsze rozwiązanie niż ubierać na siebie jeszcze choćby polar.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Generalnie tez podejrzewam, że miał na sobie za dużo rzeczy. Nie mam pojęcia dlaczego poszedł spać w pełnym ubraniu...

      Usuń
    2. Do spania jeżeli tylko jest to możliwe warto się przebrać w cokolwiek czego nie mieliśmy na sobie w czasie marszu bo może być zawilgocone od naszego potu i stąd szybciej będziemy się wychładzać.

      Usuń

Prześlij komentarz