Po pierwszym intensywnym dniu spędzonym na długiej górskiej wycieczcie stwierdziliśmy, że odpoczniemy i wybierzemy się do wąwozu Galitzenklamm na krótsze ferraty. Niestety już po przejściu przez kasę zorientowałem się, że nie mam aparatu, a nasza grupa się rozdzieliła. Z tego powodu w dzisiejszym poście tylko materiały zapożyczone z oficjalnej strony promocyjnej.
Źródło: https://www.osttirol.com/ |
Wąwóz Galitzenklamm (wstęp płatny) leży niedaleko Lienz i jest miejscem gdzie, każdy znajdzie coś dla siebie, jest tu wygodna ścieżka nad wodospadami, jest kilka barów i kawiarni, jest park linowy, ale też są ferraty. Żelazne są mocno zróżnicowane pod względem poziomu trudności. Kilka lat temu przeszliśmy najbardziej popularną Galitzenklamm, a w tym roku wybrałem dla siebie Endorphin. Jest to droga wyceniana na C, zajmuje około 1.5h (wliczając w to powrót w miejsce startu), a w środku przed drabinką jest miejsce w którym można się bezpiecznie wycofać. Przejście tej niezbyt trudnej ferraty dostarcza wiele frajdy i endorfin.
Na koniec jeszcze oficjalny filmik promujący to miejsce:
Podoba mi się! Wielka szkoda z brakiem własnych zdjęć!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNajgorzej jak człowiek zapomni aparatu, a nie dało się wrócić bo musiał bym jeszcze raz płacić za wstęp :(
OdpowiedzUsuńPo opisie i filmie wygląda mi to na rejon z kilkoma krótkimi ferratami. Chyba da się tam fajnie spędzić dzień.
OdpowiedzUsuńKilka ujęć na filmie bardzo zachęcające :)
Dokładnie, to jest wąwóz w którym powstało kilka ferrat, najdłuższe to około 3h. Na upartego można by było zaliczyć wszystkie w jeden dzień.
OdpowiedzUsuńPiękne miejsce, robi wrażenie
OdpowiedzUsuń