Po
październikowym wypadzie w Małą Fatrę, zostałem urzeczony jej pięknem, a w szczególności
pięknem Velkiego Rozsutca (albo jak kto woli Wielki Rozsutec). Dlatego by uczcić Boże Ciało pojechałem właśnie tam.
Szliśmy dokładnie taką samą drogą jak w październiku (pisalem o tym wyjeździe już w tym poście więc nie będę powiela opisu szlaku). Jedyna różnica jest taka, że zeszliśmy
z Sedla Medziholie do parkingu Stefanovej (znaki zielone) a nie szliśmy dalej
do Chaty na Gruni. Jedyne czego
żałuje w tym wyjeździe, to że znów nie wszedłem na Małego Rozsutca. Niestety były tam tłumy, co powodowało, że ustawiała się długa kolejka zarówno do wyjścia jaki i
zejścia.
Moje ulubione góry. Na małym obszarze kilka typów krajobrazu górskiego i są "przemalownicze". Na mały rozsutec jest jeden moment gdzie wchodzi się siłowo po łańcuchach (bo kruszyzna) i zejście z drugiej strony jest strasznie irytujące, bo po stromym tłuczniu.
Moje ulubione góry. Na małym obszarze kilka typów krajobrazu górskiego i są "przemalownicze". Na mały rozsutec jest jeden moment gdzie wchodzi się siłowo po łańcuchach (bo kruszyzna) i zejście z drugiej strony jest strasznie irytujące, bo po stromym tłuczniu.
OdpowiedzUsuń