Kolega z pracy na początku zeszłego tygodnia stwierdził, że dowiedział się o fajnej górze i chciał by szybko się na nią wybrać, zakupił nawet mapę tego rejonu (Małej Fatry). Po sprawdzeniu prognoz pogody wyszło, że pierwszy ładny dzień wypada w poniedziałek. Szybkie pytanie:, "bierzemy urlop na żądanie?", na które odpowiedziałem z niewinnym uśmiechem: "ja mam wolne wtedy". Tak zdecydowaliśmy się ruszyć na Velky Rozsutec (właściwie to nie tak wielki, bo tylko 1607m n.p.m, ale różnica wysokości miedzy punktem startu a wierzchołkiem wynosi prawie 1000m).
Velky Rozsutec |
Ruszamy o 5:30 z Krakowa, przez Chyżne do Stefanova (Terchová-Štefanová). Na miejscu meldujemy się o 8:10 (parking jest płatny 2 euro, ale nie było nikogo) i po kolejnych 10 min ruszmy żółtym szlakiem na sedlo Vrchpodzial. Szlak prowadzi przez las i nie jest wymagający. Szybko dochodzimy do przełęczy, a po chwili schodzimy do szlaku niebieskiego.
Niebieskie znaki prowadzą nas głębokim wąwozem, naszym zdziwionym oczom ukazują się pierwsze atrakcje -drabinki i kładki. Jest pięknie, trochę jak w Słowackim Raju, a trochę jak na Korsyce.
Zachwyceni docieramy do sedla Medzirozutec, skąd mamy piękny widok na Maly Rozsutec, niestety jego większy brat kryje się jeszcze za drzewami.
Idziemy dalej czerwonym szlakiem przez las, ścieżka jest zaśnieżona i śliska, ale szybko udaje nam się stanąć na szczycie. Widoki są piękne -otacza nas morze gór, a w oddali widać ośnieżone szyty Tatr i Babiej Góry.
Zachwyceni docieramy do sedla Medzirozutec, skąd mamy piękny widok na Maly Rozsutec, niestety jego większy brat kryje się jeszcze za drzewami.
Panorama z sedla Medzirozute |
Po dłuższym postoju zaczynamy schodzić na sedlo Medziholie -szlak miejscami jest stromy, w kilku miejscach są drabinki (właściwie tylko utrudniają schodzenie, bo leżą prawie na płasko). Z przełęczy mieliśmy iść na Stoha, ale zaczyna nas już gonić czas i decydujemy się na obejście wierzchołka szlakiem żółtym.
Dochodzimy do Stohowego sedla i stamtąd granią do Polunovyego Grunia. Teraz przed nami zejście żółtym szlakiem do Chaty na Gruni. Zejście jest okropne –schodzimy mocno nachyloną łąką częściowo pokrytą śniegiem a częściowo błotnistą. Błoto lepi się do podeszw i każdy krok wymaga niezwykłej uwagi.
Po ok. godzinie dochodzimy do schroniska na Gruni, skąd niebieskiemu szlakiem przez las wracamy do parkingu w Stefanowej. Przy samochodzie meldujemy się po dokładnie 10 h, (tempo mieliśmy wolne).
Ostatni rzut oka na Velky Rozsutec |
Po dniu w Małej Fatrze wiem jedno -jeszcze kiedyś tam wrócę, a na sam Velky Rozsutec przyjadę ponownie już na wiosnę.
Wow, ten post jest załącznikiem w Wikipedii.
OdpowiedzUsuńTeż to zauważyłem, chociaż do dziś nie wiem jak to się stało.
UsuńZejście do chaty na Gruni to masakra dla kolan :| Zimą tam jest czarny szlak narciarski.
OdpowiedzUsuń