Lofoty - RYTEN i Å

Ostatnia z naszych wycieczek na Lofotach prowadziła na Ryten (543 m n.p.m). Naszym głównym celem nie był sam szczyt, a podziwianie z góry jednego z symboli archipelagu - plaży Kvalvika. Miejsce to jest na tyle popularne, że dłuższą chwilę szukaliśmy miejsca do zaparkowania, na koniec trafiając na farmę częściowo przerobioną na parking. 

Sam szlak nie jest wymagający ani szczególnie urokliwy. Po prostu dwie do trzech godzin dosyć łagodnego podejścia, czasem urozmaiconego pomostami. Mieliśmy tego dnia prawdziwe szczęście do pogody - prawie bezchmurne niebo, słonecznie i 20 parę stopni.





Gdy dotarliśmy na szczyt, naszym oczom ukazał się malowniczy widok na plażę Kvalvika i na bezkresny ocean.




Przez dłuższą chwilę napawaliśmy się widokami. Po zejściu do samochodu udaliśmy się do Å. W poprzednim poście już wspominałem o tej miejscowości wyznaczającej koniec Lofotów.  Jest to w zasadzie kilka chat na końcu świata, których mieszkańcy od zawsze zajmowali się rybołówstwem. Teraz podobnie jak cały archipelag jest to turystyczna miejscowość, ale po ilości suszących się na słońcu ryb można wnioskować, że autochtoni nie zapomnieli o swych tradycjach. Główną atrakcją jest tu muzeum sztokfisza obejmujące kilka budynków we wsi. Warto dodać, że Norwedzy są na tyle kreatywni, że nazwa Å została zastosowana dla kilku miejscowości w ich kraju, stąd tą konkretną często nazywają Å i Lofoten (Å na Lofotach). Na koniec dodam jeszcze (wyczerpując moją cała wiedzę o norweskim), że Å  czyta się jako O. 

Ostatni parking na wyspach - tu kończy się droga



Tak skończył się nasz przedostatni dzień na Lofotach. Pół następnego spędziliśmy pakując się i plażując, a resztę w drodze powrotnej do Trondheim.

Komentarze