Tutaj wdarło się na bloga małe zaburzenie chronologii, ponieważ ta wycieczka odbyła się jeszcze przed naszym wyjazdem z Zielonej Wyspy, czyli przed wypadem w Dolomity, ale zamieszanie związane z przeprowadzką uniemożliwiło mi napisanie tego posta wcześniej.
Pewnego czerwcowego dnia, kilka dni przed wylotem, wybraliśmy się z Klusią (żona), by ostatni raz pożegnalnie rzucić okiem na Góry Dublińskie - miejsce, które dawało mi namiastkę przygody i pozwalało oderwać się od miejskiego zgiełku przez ostatnie 10 miesięcy. Jak zwykle zaczęliśmy od wyjścia na Three Rock, potem był Two Rock i Tibradden Mountein, bo Klusia chciała zobaczyć grób tunelowy. Na koniec wróciliśmy do Wicklow Way i zeszliśmy nim do przepięknego Marley Parku, skąd już tylko trzydzieści minut asfaltem dzieliło nas od domu. Nasza trasa i kilka zdjęć:
Na koniec taka mała podpowiedź w jakim mieście obecnie mieszkamy:
Oczywiście biorąc pod uwagę fakt, że ostatnio staliśmy się nomadami, to nie wiem jak długo tu zabawimy, ale niestety patrząc realnie przynajmniej przez jakiś czas ciężko będzie z górskimi eskapadami... Jako dodatek, jeden z moich ulubionych wierszy, trochę odzwierciedlający naszą obecną sytuację:
Cyprian Kamil Norwid - Pielgrzym
I
Nad stanami jest i stanów-stan,
Jako wieża nad płaskie domyStercząca w chmury...IIWy myślicie, że i ja nie Pan,Dlatego że dom mój ruchomy,Z wielbłądziej skóry...IIIPrzecież ja aż w nieba łonie trwam,Gdy ono duszę mą porywaJak piramidę!IVPrzecież i ja ziemi tyle mam,Ile jej stopa ma pokrywa,Dopókąd idę!...
Oj w Londynie to ciężko będzie wytrzymać, w pobliżu brak gór :( Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo niestety, góry daleko więc chyba nie zabawie tu za długo...
Usuń