Stare chińskie przysłowie mówi: "Co się odwlecze to nie uciecze" i tak właśnie było z ferratą Dei Finanzieri. W zeszłym roku z powodu deszczu musieliśmy z niej zrezygnować i wracać do domu dzień wcześniej, w tym co prawda w nocy padało, ale stwierdziliśmy, że idziemy na ferratę. Od naszego kempingu w Canazei do parkingu przy dolnej stacji kolejki na Ciampac jest niecałe 2km, nawet nasz GPS nie zdąża się uruchomić, a już jesteśmy na miejscu. Od tego miejsca mamy dwie opcje, pierwsza to prawie 2 godzinne podejście, druga to wyjazd kolejką. My decydujemy się pójść na łatwiznę i po kilku minutach ubożsi o 12 euro (bilet w dwie strony) jesteśmy na górze.
Widok na Ciampac. |
Dalej ruszamy w dół w stronę małego jeziorka, a później zakosami do podnóża ferraty, gdzie dochodzimy po ok. 30 min. Początkowy odcinek to głównie połogie płyty, które ubezpieczone są pojedynczą liną. Idziemy nimi sprawnie i szybko mimo tego, że miejscami jest ślisko (nocny deszcz) i leżą drobne, luźne kamienie.
Przy początku drabin (klamer) trafiamy na zator, ludzie przed nami pokonują drogę bardzo wolno i ewidentnie nie radzą sobie w jednym miejscu - przejściu z jednej drabiny na drugą. Jest to dość nieprzyjemny fragment, bo drabinki są lekko przewieszone (naprawdę lekko). To miejsce jest kluczowe na całej ferracie. Dalej idziemy już bezproblemowo, ale niestety wolno z powodu tłumów przed nami,. Za to widoki rekompensują nam wszelkie niedogodności. Ferratę kończymy po ok.2h od chwili startu.
Dwie części panoramy ze szczytu Colac |
Na wierzchołku Colac robimy jedynie krótki postój, bo niestety czas nas goni. W planach na ten dzień mamy jeszcze przejazd do Lienzu i znalezienie kempingu. Droga zejściowa jest początkowo ubezpieczona, a później przeradza się w zwykłą ścieżkę. Schodząc należy uważać na znaki, bo można się pomylić i potem trzeba nadłożyć trochę drogi schodząc na przełaj, jak turysta idący przed nami. Przy górnej stacji kolejki jesteśmy dokładnie po 4h 4min od wyjścia. Teraz jeszcze jazda w dół i przejazd do Austrii.
Ogólnie to ta via ferrata nie jest trudna. Spotkaliśmy nawet na niej trochę dzieci i mimo że jest mocno uczęszczana mogę polecić ją każdemu kto chce rozpocząć przygodę z drogami tego typu lub na dzień odpoczynku dla bardziej zaawansowanych. Tak jak już wcześniej pisałem cudowne widoki wprost zapierają dech - dla nas tak na pożegnanie z Dolomitami.
Komentarze
Prześlij komentarz