Szlakiem „Wyrusz z nami w Gorce”

Gorce jako pasmo są mi dobrze znane, nie raz były celem jednodniowych wypadów, a kilka lat temu przeszedłem je w dwa dni czerwonym szlakiem z Rabki do Krościenka (dzień 1, dzień 2). Natomiast na Gorc (1228 m) dotychczas nigdy nie udało mi się wspiąć. W ostatni weekend postanowiłem to jednak zmienić, studiując internet wpadł mi w oko ciekawy szlak, o chwytliwej nazwie  „Wyrusz z nami w Gorce”. Trasa została wytyczona przez gminę Kamienica, ma długość około 8km i tworzy pętle z miejscowości Zasadne. 



Jest dość pochmurny poranek, okolica przyprószona śniegiem, kilka stopni poniżej 0, zostawiamy auto na małym parkingu koło wiaty z tablicą informacyjną i wyruszamy w Gorce. Początek szlaku prowadzi asfaltem, droga jest stroma i miejscami oblodzona, na szczęście nie ma na niej ruchu. Po 20 min intensywnego podejścia dochodzimy do przełęczy Wierch Młynne gdzie wreszcie rozstajemy się z cywilizacją. Szlak jest już trochę łagodniejszy, prowadzi głownie przez las, chociaż zdarzają się duże widokowe polany (dziś widoków jak na lekarstwo). 





Tak jak wspomniałem wcześniej jest to szlak gminny, ma już parę lat i niestety jest dość słabo oznaczony, na kilku rozwidleniach brakuje znaków i musimy kierować się śladami poprzedników, mając nadzieję, że szli w to samo miejsce co my. Po 2h podejścia w szybkim tempie dochodzimy do wieży widokowej zbudowanej w 2015 roku i usytuowanej na szczycie Gorca.  Budowla jest niemal identyczna jak ta na  Koziarzu i podobno stanowi piękny punkt widokowy. My niestety nie widzimy za dużo, a dodatkowo silny, mroźny wiatr nie sprzyja kontemplowaniu okolicy. 





Ku naszemu zaskoczeniu w czasie, kiedy jesteśmy na szczycie, spotykamy jeszcze sześć osób, które podobnie jak my chciały spędzić ten ponury dzień na świeżym powietrzu. Tak jak, wspominałem nasz szlak jest dość kiepsko oznakowany i nie znajdujemy żadnego drogowskazu, którędy mamy schodzić, by zamknąć pętle. Po chwili narady decydujemy się na powrót tą samą drogą, którą podchodziliśmy. W tą stronę jest jakby bardziej ślisko, więc każdy zalicza chociaż jedną wywrotkę, ale przynajmniej chmury się podnoszą i pojawiają się dodatkowe widoki. 



Po godzinie schodzenia jesteśmy już przy samochodzie, miło spędziliśmy dzień, chociaż nie udało nam się zamknąć pętli. Szlak „Wyrusz z nami w Gorce” przy dobrym oznakowaniu byłby bardzo ciekawą choć dosyć stromą propozycją. Niestety dopadł go problem wielu tras gminnych w Polsce - stopniowe zanikanie w ciągu kilku lat po otwarciu. Mam nadzieję, że na wiosnę zostanie odświeżony, by mógł dalej cieszyć turystów.  

Komentarze