Tegoroczny wypad na ferraty miał miejsce później niż zwykle, niby tylko kilka tygodni, ale pogoda była już inna niż zwykle. Gdy słońce zachodziło robiło się zimno, poranki były chłodne, a pierwszej nocy spadł śnieg w górach. Śnieg ten chodź nie było go wiele, pokrzyżował nasze plany na bardziej ambitne, dłuższe ferraty i wymusił przeprowadzkę z Misuriny do Canazei.
To już właściwie tyle pisanego na szybko wstępu. Pod spodem kilka zdjęć na zaostrzenie apetytu i moja obietnica, że szybko napiszę coś więcej.
No, no, jestem ciekawa szerszej relacji :)
OdpowiedzUsuńczekam na więcej zdjęć...te robią super wrażenie :)
OdpowiedzUsuńCzekam na dokładniejsze opisy :)
OdpowiedzUsuń