Droga Oskara Schustera

Kolejna tegoroczna ferrata to Droga Oskara Schustera, by ją zrobić dojeżdżamy na parking położony 800m poniżej Passo Sella od strony Val Gardena. Tam ku naszemu niemałemu zaskoczeniu płacimy 5 euro za postój - dotychczas wszystkie parkingi z których korzystaliśmy w Dolomitach były darmowe (wyjątek parkin pod Tre Cime). Po zapłaceniu haraczu, kierujemy się do kasy kolejki, która ma dowieść nas do schroniska Demetz. Tam zostawiamy kolejne 13 euro na głowę za możliwość przejazdu w jedną stronę dwuosobową, ciasną trumną, która na dodatek zamykana jest od zewnątrz. 



Wysiadanie z kolejki jest też ciekawym przeżyciem. Na górnej stacji obsługa otwiera wagonik, a później wyszarpuje pasażerów za rękę. Słoń przy wysiadaniu nie utrzymuje równowagi i ląduje na podłodze, a jako że mi nie ma już kto podać ręki, muszę sam wyskoczyć i również zaliczam glebę. Nie jesteśmy pewnie pierwsi, bo posadzka pokryta jest miękką gumą. 

Od schroniska Demetz położonego na wysokości 2681 m n.p.m schodzimy ponad 400m do schroniska Vicenza. Zejście jest strome i na dodatek oblodzone, co prawda tylko na początkowym odcinku, ale i tak zajmuje nam w tych warunkach 50min.



Spod schroniska Vicenza czeka nas dla odmiany 300m mozolnego podejścia przez piargi do początku ferraty. Cóż tu dużo, mówić nie jest to najprzyjemniejsze 50 min mojego życia i z ulgą witam pierwsze poręczówki. Początek feraty nie jest trudny i szybko pniemy się w górę, ale po krótkim czasie musimy zwolnić, bo na trasie zalega niewielki śnieg i sporo stopni jest oblodzonych.





Ferrata poprowadzona jest prawie cały czas pionowo w górę stromym acz niezbyt trudnym terenem i po około półtora godziny wyprowadza nas na przełączkę pod szczytem Sassopiatto (2969m). Co prawda ta włoska nazwa nie jest używana nigdzie w terenie, a na każdym z drogowskazów jest nazwa Plattkofel, której geneza wywodzi się z czasów panowania Austriaków na tych terenach. Zagmatwania związane z nazwą w niczym nie umniejszają pięknych widoków, które ukazują się naszym oczom.




Zejście z Plattkofela do schroniska Sassopiatto zajmuje nam 1h 15 min. Schodzimy mocno zatłoczonym szlakiem wśród tłumów niemieckojęzycznych turystów. Zejście jest monotonne, ale podejście gołym zboczem mogę porównać tylko do zdobywania Ciemniaka w Polskich Tatrach.  



Plattkofel w całej okazałości
Po dłuższym odpoczynku na trawie ruszamy panoramicznym szalikiem Federico Augusto (nr 594) w kierunku Passo Sella. Droga co kawałek wznosi się, by po chwili opaść kilka metrów w dół i znów poprowadzić do góry. Mocno zmęczeni przy samochodzie meldujemy się po 1h 40min szybkiego marszu.

Cała trasa z długim odpoczynkiem na szczycie i jeszcze dłuższym przy schronisku Sassopiatt zajął nam prawie 7h (6h marszu i ~1h odpoczynku). W naszym genialnym przewodniku czas przejścia to cztery i pół godziny. Mapki z Sports Trackera niestety nie będzie, bo telefon został w samochodzie.

Podsumowując cały dzień można powiedzieć, że była to solidna górska wycieczka, chociaż sama ferrata niczym nie powalała. Czy poleciłbym Drogę Oskara Schustera? Na pewno jest to alternatywa dla dwugodzinnego, mozolnego człapania spod schroniska Sassopiatto na szczyt Plattkofela (przynajmniej taki czas był na znaku). Chociaż z drugiej strony w Dolomitach jest wiele innych, ciekawych szlaków i nie koniecznie trzeba pchać się akurat na ten mocno zatłoczony.




Komentarze

  1. Cały świat u stóp. Fantastyczna trasa i piękne widoki. Dolomity to niezwykle urodziwe góry, chętnie bym się wybrał na taki szczyt, chociaż niekoniecznie ferratą.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podejście od schroniska Sassopiatto nie jest trudne, ale strasznie monotonne.

      Usuń

Prześlij komentarz