Via ferraty 2014

Zacznijmy od tradycyjnego już wstępu, poprzedzającego coroczną relację z ferratowego wyjazdu. W tym roku było wiele przeciwności do pokonania i gdy udało mi się wreszcie załatwić wszystko, wykruszył się najpierw Jendras, a później Agnieszka, dla której nota bene miał być to pierwszy raz w Dolomitach. Zostaliśmy znowu tylko w trzyosobowym, zeszłorocznym składzie - Ja, Słoń i Janusz (Ojciec). 

Ruszyliśmy z Krakowa na pokładzie Aveo i po 11 godzinach dojechaliśmy do Misuriny, gdzie rozbiliśmy się na lokalnym kampingu. Wróciliśmy w to miejsce po 5 latach od naszej pierwszej wizyty w Dolomitach, po cichu licząc, że warunki sanitarne się trochę poprawiły. Niestety nasze nadzieje były płonne, jedyne co się zmieniło to został dorobiony foliowy daszek nad umywalkami. Mimo sentymentu do tego miejsca następnym razem wybierzemy pewnie inny kamping biorąc pod uwagę, że cenny są porównywalne a standard wyższy. 

Tak jak wspominałem na Facebook-u plany mieliśmy ambitne, niestety pogoda pokrzyżowała nam szyki i to bardzo, ale o tym powiem dokładnie w następnych postach. Na razie dla zaostrzenia apetytu kilka zdjęć.

Klasyczny widok  na masyw Sorapis z Misuriny





Komentarze

  1. Aveo! Też się nim poruszamy! :) Czekam na dalsze posty, bo z tego to na razie niewiele wynika, a jestem ciekawa jakie ferraty zrobiliście w tym roku. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz