Są takie miejsca w górach, w które lubię wracać co jakiś czas i właśnie jednym z nich jest Gęsia Szyja. Tym razem wybrałem się tam z żoną, zostawiliśmy auto na parkingu na Wierchporońcu (15zł/cały dzień) i ruszyliśmy zielonym szlakiem na Rusinową Polanę. Spotkałem się kilkakrotnie z opinią, że z tego miejsca roztacza się najpiękniejszy widok w całych Tatrach. Nam niestety nie było dane podziwiać go w pełni z powodu zachmurzenia.
Po krótkim popasie, zaczęliśmy podchodzić pod Gęsią Szyje. Pierwszy stromy odcinek, to była droga przez mękę - nie mieliśmy raków przez co ślizgaliśmy się co krok. Później było na szczęście bardziej płasko i nawet zaczęło świecić słońce (prawie już zapomniałem jak ono wygląda:) ). Na wierzchołku zrobiliśmy kilka zdjęć, wypiliśmy kilka łyków herbaty i zaczęliśmy schodzić. Droga w dół była o wiele przyjemniejsza i zawierała kilka długich dupozjazdów.
Na Rusinowej Polanie mieliśmy odbić jeszcze do Sankuarium Matki Boskiej na Wiktorówkach, które jest bardzo urokliwym miejscem, ale byliśmy przemoczeni i zziębnięci, więc pomaszerowaliśmy bezpośrednio do samochodu.
Trasa która przeszliśmy nie jest zbyt wymagająca i warto się na nią wybrać przede wszystkim dla pięknych widoków, nam zajęła około 3,5h.
Nie wiem, co lepsze - widoki, czy dupozjazdy ;)
OdpowiedzUsuńTym razem na pewno dupozjazdy, bo widoki były częściowo przysłonięte chmurami.
Usuńa czy z dzieckiem dałoby rade tam wyjść? mamy plany na wyjazd w kwietniu, a Synek ma 8 miesięcy:)
OdpowiedzUsuńZ dojściem do Rusinowej Polany nie będzie problemu, bo szlak jest łagodny, ale z wyjściem na Gęsią Szyje może być trudniej jak będzie śnieg. Kiedyś na początku maja zapadałem się tam po kolana w płatach topniejącej brei.
UsuńZdjęcia pyszne :) Czasami brak raków potrafi uprzykrzyć wędrowanie ;) Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuń