Na skiturach: Tobołów -Stare Wierchy

W zeszłą zimę stwierdziłem, że jazda na nartach w tradycyjny sposób mnie nuży. Ile można wyjeżdżać wyciągiem na górę, zjechać na dół i tak w kółko? Po 3-4 godzinach zna się już cały stok. Dlatego stwierdziłem, że najwyższy czas spróbować czegoś nowego. Zastanawiałem się nad biegówkami, ale ostatecznie mój wybór padł na narty skiturowe. Przez ograniczone środki, udało mi się skompletować sprzęt zbyt późno żeby jeszcze wybrać się gdzieś zeszłej zimy, ale wczoraj zaliczyłem swój debiut.


Początkowy plan był taki, że przyjeżdżam do Koninek na 9, wyjeżdżam wyciągiem na Tobołów, idę do polany Suhora i tam odbijam w szlak do Starych Wierchów, zwany Ścieżką Edukacyjną Wokół Doliny Poręby. Niestety na miejscu okazało się, że wyciąg w dniu dzisiejszym zaczyna jeździć od 10. Czekam godzinne w samochodzie i idę do okienka, podchodzę pod wyciąg a tam wszystko pozamykane. Po około 10 min wracam do okienka a pani zdziwiona, że nikogo niema, zadzwoniła gdzieś i za parę minut, nie spiesznie, pojawili się panowie, którzy powoli wzięli się do pracy.

Na Tobołowie jestem o 10:30 i wreszcie ruszam na szlak. Początek przetarty jest przez dwóch narciarzy którzy odpuścili sobie wyciąg. Pierwsze metry idą ciężko i po chwili wyprzedza mnie dwóch leśników. 


Na polanie Suhora jestem po około 50min, odbijam na szlak do Starych Wierchów. Pierwsze 100 m jest przetarte przez leśników, dalej zostaje już tylko dziewiczy śnieg. Cały czas pada mokry śnieg, więc idzie się ciężko. Nie znam tego szlaku, według znaków letni czas przejścia to 45min, ja po około 1h 25m (wliczając w to przerwę około 10min) mam chwilę zwątpienia, ale postanawiam iść jeszcze 10min, a jak nie zobaczę schroniska to zacznę wracać. Na szczęście za chwile wychyla się zza drzew budynek schroniska. 

Schronisko na Starych Wierchach w zimowej scenerii.
Mając nadzieje na coś ciepłego do jedzenia przyspieszam kroku. Niestety w środku okazuję się, że nie ma nikogo, a podany kontaktowy numer telefonu nie odpowiada. Pozostaje mi tylko zjeść kanapki. Za oknem wiatr i śnieg, aż nie chce się wychodzić.


Gdy przygotowuje się do założenia nart, do schroniska dochodzi 2 gości. Po krótkiej rozmowie dowiaduję się, że opiekun obiektu jest na dole, zakłada łańcuchy na koła i powinien pojawić się za około 15 min. Mimo to wracam na szlak.


Teraz idzie już dużo szybciej i po 1h 20 min jestem na Tobołowie. Pozostało już tylko zjechać do parkingu. Jest to powrót po latach na ten stok, tu pierwszy raz założyłem narty jeszcze w podstawówce, ale od 10lat nie gościłem w Koninkach. Niestety muszę z przykrością stwierdzić, że tak beznadziejnie  przygotowanego stoku jeszcze w życiu nie widziałem. Ratraka chyba nie było od początku sezonu, jak bym  przyjechał jeździć to po jednym zjeździe oddał bym karnet. Wystarczy dodać do tego przestarzałą infrastrukturę,  fakt że wyciąg uruchamiany jest o innych godzinach niż powinien (w internecie i na kasie jest informacja, że ruszają o 9) i mamy odpowiedź na poranne pytanie pana z obsługi: „Czemu tak mało ludzi jest?”


Przy aucie melduje się dokładnie po 6 godzinach od momentu kiedy kupiłem bilet. Jestem zmęczony i obolały, ale było warto. Nauczyłem się tego dnia kilka rzeczy:
-warto wziąć drugą parę rękawiczek,
-podkoszulek na zmianę też by się przydał,
-typowo narciarskie kijki są za krótkie,
-jak się zjeżdża nawet z małej górki na nartach z fokami i wiązaniami w pozycji do chodzenia, dociążenie przodu narty powoduje widowiskową wywrotkę:)

 P.S
Jest to PIERWSZY post w tym roku, w którym opisuje PIERWSZY raz na skiturach, dodatkowo PIERWSZY raz byłem w zimie w Gorcach i PIERWSZY raz doszedłem do Starych Wierchów innym szlakiem niż niebieski z Rdzawki. To taka mała dygresja na koniec :)


Komentarze

  1. Wspaniały śnieg. Ja jeszcze nie widziałam takiego w tym roku

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze powiedziawszy, nie spodziewałem się tam takiej ilości śniegu:)

      Usuń
  2. Nie ma nic lepszego, niż ciepła zupa w górskim schronisku :) więc szkoda, że się nie udało.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz