Zanim zacznę opisywać tegoroczny wyjazd w Dolomity muszę określić pewne zasady którymi się kieruje podczas pisania:
- Opisuje tylko szlaki, które przeszedłem osobiście, ew. zaznaczam w tekście fakt, że opis drogi znam tylko z opowieści, tak jak w przypadku ferraty Marino Bianchi.
- Czasy przejścia są REALNYMI czasami jakie osiągnęliśmy i nie są skracane, żeby lepiej wyglądały. Należy jednak zaznaczyć, że nasze tempo było wysokie. Rzadko komu udało się nas wyprzedzić, mimo że na zejściach kolana dawały mi się we znaki.
- Opisy trudności są subiektywne, ale staram się ich nie zaniżać ani zawyżać.
Dla mnie te zasady są oczywiste, ale po spotkaniu na szlaku pewnego polskiego zespołu stwierdziłem, że taki post się przyda. Generalnie podczas krótkiej rozmowy ludzie przechwalali się gdzie to nie byli i jakie czasy mieli, a później szybko zostali w tyle za nami, a przy bardziej szczegółowych pytaniach o ferraty na których niby byli kilka dni wcześnie zaczynali się gubić.
Komentarze
Prześlij komentarz